Jeden z Nolanów będzie ekranizował grę, której jestem psychofanem? Lepiej niech tego nie zepsują!
Nigdy nie grałeś? Dla mnie seria skończyła się tak na prawdę na genialnej dwójce. Jeszcze New Vegas miało klimat i czar pierwszych dwóch części. Mam nadzieje, że serial też będzie utrzymany w takim klimacie.
jak cos jest dla wszystkich to musi byc gowniane. tak jak i wszystkie ich nowe gry po przejeciu praw autorskich do tego uniwersum.
Pozdrawiam. Dla mnie skończyło się na dwójeczce. Czekałem na ten film, ale zobaczyłem zwiastun i obawiam się, że boharerem będzie kobieta. I furia mnie ogarnęła.
Uroki naszych czasów. Ja tam nie przesądzam, trailer jak narazie nie pokazuje niczego oprócz fanserwisu.
Fan-czego? Bardziej niż angażując Todda Howarda i pokazując w trailerze stylistykę czwartej części (praktycznie niekanonicznej - tak dużo rzeczy nie pasuje/nie ma sensu) nie da się fanów zniechęcić. Obawiam się że, będzie powtórka z serializacji Wiedźmina, czyli zupełne gówno i niezrozumienie materiału źródłowego, uniwersum, klimatu, przekazu, właściwie to wszystkiego.
problem w tym, ze ten serial produkuje osoba odpowiedzialna za upodlenie Fallouta i ktora nie ma nic wspolnego z jej oryginalnym sukcesem. prawa do marki moze kupic nawet najwiekszy patalach w ukladzie slonecznym.
Skoro już zacząłeś ten temat to mam kilka retrospektywnych przemyśleń którymi się podzielę. Na pewno już wcześniej ktoś wpadł na takie same wnioski i je opisał ale to mój temat i moje przemyślenia a nie mam się komu wygadać więc wybaczcie.
Wychowałem się na pierwszych dwóch odsłonach serii gier Fallout (trochę mniej na Fallout: Tactics). Od momentu przejścia pierwszej gry stałem się fanem nurtu postapokalipsy w filmie, literaturze, grach a nawet w muzyce. Więc to nie jest „tylko” jakaśtam gra z dzieciństwa do której mam sentyment. Ona przedefiniowała moje zainteresowania i miała realny wpływ na moje życie. Gdy gruchnęła wiadomość o tym że Interplay jest wykupiony przez Bethesde a Fallout 3 van Buren prawie na wykończeniu trafił do śmietnika byłem niepocieszony. Postanowiłem bojkotować nowe Fallouty. Nie grałem chyba w nic od Bethesdy a seria the Elder Scrolls mnie jakoś ominęła w związku z czym moja ówczesna krytyka nie była niczym podparta. Po latach gdy już byłem na studiach, mój współlokator polecił mi Fallout New Vegas, w którego sam wtedy ciupał. Zachęcił mnie tym, że przy jego realizacji pracowała oryginalna ekipa od pierwszych Falloutów i to było widać! Przegrałem sporo godzin i po (kolejnym z rzędu) przejściem gry postanowiłem dać jednak szansę Falloutowi 3. Niestety jak postanowiłem tak zrobiłem i do dzisiaj żałuje. Jedyna dobra rzecz jaka z tego wyniknęła to, że moja krytyka tej gry w końcu ma solidne fundamenty. Nie będę jej tutaj recenzował, bo ja nie o tym. Co innego chce powiedzieć.
Krótko po tym smutnym wydarzeniu wyszedł Skyrim od Bethesdy, którego ograłem wiele razy. Ostatnio znowu zacząłem w niego grać i przy tej okazji poczytałem sobie i pooglądałem kilka filmików dot. całej serii, jej genezy itp. Otóż Bethesda miała od samego początku ambicje stworzyć duży otwarty, różnorodny świat. Oni to kombinowali już w tych wczesnych, DOSowych, rozpikselizowanych odsłonach Elder Scrollsów. Nic więc dziwnego, że wykorzystali okazję, żeby kupić upadającą markę, która również taki świat oferuje. Z biznesowego punktu widzenia to był strzał w dziesiątkę. Teraz mają dwie serie, zupełnie różne, jedna fantasy druga sci-fi więc jeśli nowe rozwiązania nie sprawdzą się w jednej serii to będzie można je poprawić w drugiej. A jeśli któraś seria przestanie się sprzedawać to już nie będą tacy całkiem stratni, bo jest ta druga. Problem leży jednak w sposobie budowania świata oraz narracji. Teraz gdy po raz kolejny ogrywam Skyrima widzę to jak na dłoni. Świat Elder Scrollsów jest bardzo na serio. Wszystko musi być epickie, monumentalne a jednocześnie fabuła prowadzi nas za rączkę jak dziecko, bo też to jest raczej główny target tych gier – dzieci. Tymczasem pierwsze Fallouty to całkowite przeciwieństwo. Tam nic nie było na serio, ani świat, ani technologia ani fabuła. Gra jest oparta o retrofuturystyczną pulpę lat 50., pełno tutaj czarnego humoru i nawiązań do innych dzieł kultury, które są skierowane raczej do dojrzalszego gracza. Nawet w tej pierwszej, dużo poważniejszej w tonie części mamy mnóstwo zabawnych dialogów i questów. W takim np. Skyrimie panuje bezbekizm. Nawet jak się trafi quest z jajem to brakuje mu pazura. W tym gładkim i nudnym świecie nie ma miejsca na np. rozmowę z rozkładającym się zombiakiem któremu wyrasta gałąź z głowy a który w co drugim zdaniu kpi z własnej śmierci.
Szkoda że tak to się potoczyło. To nie tak, że Bethesda to patałachy, oni po prostu nie czują tego świata ani tych klimatów i nie potrafią odtworzyć „tego czegoś”. Tak naprawdę moje ogrywanie serii Fallout skończyło się na tych grach które tutaj wymieniłem. Nie grałem ani w Fallout 4 ani 76 i nie zapowiada się żebym miał kiedykolwiek to zrobić. Wciąż się łudzę, że może chociaż serial nie będzie taki do końca … zepsuty.
Bardzo dobrze napisane! Od wielu, wielu lat, gdy nadchodzą jesienno-zimowe miesiące na komputer powraca Fallout 2. Mimo lat na karku ta gra się nie nudzi. A i ja do młodzieży się już dawno nie zaliczam. Niestety w jakość serialu wątpię, obym się mylił.